Okej, minął już ponad miesiąc od ostatniego wpisu, więc wypada zdać relację z tego co i jak.
Raczej nic pisać na chwilę obecną nie będę. Aczkolwiek przyznaję - miałam pewien plan co do dzieła mojego życia - Wojtka. Plan, którego w tym momencie nie zdradzę, ale jeśli uda mi się zrobić z tym to, co sobie umyśliłam, będę szczęśliwa.
No ale wiadomo, człowiek tak naprawdę na nic nie ma czasu, kiedy siedzi się prawie od rana do wieczora na uczelni. A do tego zapowiadane są kolejne kolokwia, co coraz bardziej wyłącza mnie z twórczości literackiej. W sumie powiecie pewnie - "Ty już od dawna niczego nie publikowałaś.", w sumie coś w tym jest, ale wiecie co? Przynajmniej miałam kiedy się nad tym zastanowić, a teraz mam z tym ogromny problem. Co oczywiście nie oznacza, iż rzucam pisanie, nie! Po prostu może nie będzie mnie tam, gdzie trzeba (czyli na Bloggerze), niemniej swój misterny plan postaram się w spokoju, powolutku realizować.
O ile łacina mi na to pozwoli i nie odbierze resztek mojego drogocennego czasu.
A tak mniej więcej teraz się dzieje. Czas liczę od piątku do piątku. I wcale nie dlatego, że to początek weekendu, nie. Po prostu wtedy są te zajęcia. Zabawne? Ani trochę.
W czwartek kolokwium z "Legal English", tylko coś około 500 słówek. Co to jest, no pewnie, iż nic. Powiedzmy, że teraz potrafię już z... 300. Będzie dobrze, wszakże to tylko angielski. Jakoś pod koniec listopada kolejne z Historii prawa polskiego, a w grudniu z... łacińskiej terminologii prawniczej. To będzie niezmiernie ciekawe.
I tak siedzę, z bolącym gardłem, patrzę przed siebie, na wolne łóżko (gdyż współlokatorki od dawna już nie ma, bo znalazła sobie gniazdko na mieście) i tak sobie myślę, że jeśli nie zostanę prokuratorem, to będę pracowała w służbach specjalnych. Dzisiejszy wykład z organów kontroli państwowej i ochrony prawnej tak mnie natchnął. Interesujące? Macie rację, też tak sądzę.
I tylko boję się, iż nie będę miała jak obejrzeć skoków, bo mój Internet chodzi jak chce. Gdzie tu sprawiedliwość?
Ale jestem dobrej myśli, być może zdarzy się cud.
Buziaki, słoneczka! :*