Kto mieszkał w akademiku, ten mniej więcej wie, jak to wygląda. Bo właśnie Wasza Madzia w takowym miejscu jest. I niby nie mam się zbytnio na co skarżyć. Niby standard pokoju jest fajny, niby każdy ma oddzielną łazienkę a jedynie wspólną kuchnię... I niby fajna współlokatorka. Dobrze, że w kolejce się zgadałyśmy, bo mogłoby trafić dużo gorzej, naprawdę. Ale wiecie co? To jest jakieś takie.... Nie moje no. Kompletnie nie moje.
Niby cisza nocna, a na korytarzu śmiechy. Spać nie można, za oknem hałasy, bo ruchliwa droga. Kurcze... Tylko dwie cerkwie widać z jednego okna. Poważnie.
Nie moje jest też to całe przemieszczanie się komunikacją miejską. Przecież zawsze wszędzie chodziłam pieszo. A tu na wydział mam 6 km, więc nie ma rady, trzeba.
I nie moje jest to zimno... No ale cóż. Chciałam Białystok, to mam.
Powoli odnajduję się w tym mieście pod względem fizycznym. Prawdopodobnie się już raczej nie zgubię, choć nigdy nic nie jest pewne. I prawdopodobnie w końcu nauczę się tej prawniczej łaciny (mówię tak, jakbym jakąkolwiek łacinę wcześniej znała, choć oczywiście tak nie jest). Przewiduję masakrę na tym przedmiocie. No tak, ale czego ja oczekiwałam... Przecież to podobno drugi wydział prawa w Polsce.
I tylko mówię sobie: spokojnie, Madziu. Spokojnie. Już nie takie rzeczy robiłaś.
Zaraz trzeba wynieść śmieci, wcześniej je posegregować. Ale momencik, najpierw wypada zjeść jak na człowieka przystało. Płatki z Lidla, a jakże! Całkiem niezłe w sumie. Jutro trzeba ogarnąć kartę miejską, znaczy tylko odblokować i podładować legitymacje studencką. Może się wyrobię, wszakże mam 5 godzin przerwy między wykładami.... Nigdy się nie przyzwyczaję do takowych okienek.
Pisanie jakoś stanęło w miejscu i nie chce się ruszyć. I ja nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo ja sama sobie wybaczyć raczej nie mogę.
No i to chyba na tyle.
Buziaki, Słoneczka! :*
Powodzenia na studiach!! :))
OdpowiedzUsuń...iii...czekamy :))
Dziękuję! :)
UsuńTrzymaj się, kochanie! Sama zaczęłam walkę w piątek i też mnie rozwalają te kilkugodzinne okienka i wszystko pozostałe zresztą też. Chyba nie umiem być studentką. A ja przecież się nawet nie ruszam z domu. I mimo, że jak mam na 8, to muszę wstać o 4:40, to i tak nie wyobrażam sobie mieszkania w akademiku. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno, zaadaptuj się tam jakoś, a pisaniem się na razie nie przejmuj. Czasem się po prostu nie da.
OdpowiedzUsuńMilion buziaków leci do Białegostoku z Krakowa! :***
Ja też póki co nie potrafię być studentką. Ale przywykniemy :P
UsuńBuziaki, skarbie! :*